piątek, 14 lutego 2014

Rozdział 032

Ale mi już nogi napierdalają! Alice nic tylko by tańczyła! A ja nic tylko bym podupczył, tyle że ona nie chce. Kumacie? NIE CHCE! Jak można nie chcieć się pieprzyć?! To nie jest normalne, nie w przypadku mojej dziewczyny. Ona zawsze ma chcicę, tak jak ja. Ok, jednak nie zawsze. Wracając jednak do sedna, napierdalają mi nogi!
- Kochanie, muszę odpocząć – powiedziałem w końcu. Ileż można tańczyć?!
- Ale…
- Alice, wybacz, ale jesteśmy na tym przeklętym parkiecie już od jakieś godziny. Nogi odmawiają mi posłuszeństwa. Muszę się napić, odsapnąć.
- Adam…
- Pete! – wydarłem się w kierunku przyjaciela, który stał nieopodal – Przejmij stery. Alice jest twoja – poklepałem chłopaka po ramieniu, gdy do nas podszedł, po czym opuściłem to miejsce tortur. Barek, tak, to jest to! Nalałem sobie szklankę ponczu i skierowałem się z powrotem do przeklętego pokoju, by usiąść na sofie i móc obserwować rudą. Uśmiech na jej twarzy znaczył, że bawi się równie dobrze z tym kretynem, co ze mną. Ucieszyło mnie to. Peter mógł się wybawić, a ja mogłem leniuchować.
- Mogę się przysiąść? – kurwa, zero spokoju. Podniosłem wzrok, by sprawdzić kto też ośmielił się zakłócać moją przestrzeń.
- Mary? – byłem lekko zdziwiony. Wpierw  prawie wyznaje mi miłość, a potem znika, by dwie godziny później pojawić się znikąd i zachowywać się jakby nic się nie stało – Siadaj! Po co w ogóle głupio pytasz? – dodałem, kiedy dziewczyna zajęła miejsce obok.
- Nie chciałam ci przeszkadzać.
- Ty? Przeszkadzać? Nigdy – uśmiechnąłem się, na co dziewczyna spuściła wzrok. Ja pierdolę, dodatkowo się zarumieniła. Ta laska naprawdę na mnie leci. Pete mnie zajebie! – Jak się bawisz? – ktoś musiał kontynuować rozmowę, prawda?
- Jest… znośnie – spojrzała na mnie spod rzęs. Kurwa, że też Alice nie mogła mi dać dupy, byłoby wszystko w porządku, a tak… trochę się podnieciłem. Toć ta dziewczyna to obraz bogini seksu!
- Tylko znośnie? – przytaknęła – Może Peter mógłby…
- Adam, przestań. Wiesz bardzo dobrze, że to nie Pete mógłby sprawić, że wręcz nie chciałabym, by ta impreza się skończyła.
- Mary, ja… – nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. Przecież wiadome, że chodzi jej o mnie. Pragnie bawić się ze mną, nie z moim przyjacielem – Wiesz że ostatnim razem… gdy się widzieliśmy… – kurwa, naprawdę nie wiedziałem co mam powiedzieć.
- Kochaliśmy się, Adam. Kochaliśmy się i było cudownie – wow! Lubi walić prosto z mostu.
- Nie nazwałbym tego kochaniem się, Mary. To był tylko seks.
- Ale…
- Tylko seks – powtórzyłem. Patrzyła na mnie takim wzrokiem… nawet nie wiem jak mam to opisać.
*
- I jak się bawiłaś? – spytałem Alice, kiedy ta w końcu raczyła usiąść obok mnie.
- Peter świetnie tańczy. Właśnie poszedł nam po coś do picia – odpowiedziała z niemałym entuzjazmem. Spojrzałem na nią jakbym spoglądał na wariata, który gada bez sensu – No co? Ty mi picia nie przyniosłeś.
- Bo nie prosiłaś – odciąłem się, upijając łyk mojego boskiego trunku.
- Proszę – Pete podał Alice szklankę i usadowił swoją dupę obok niej. Kurwa, jej wzrok i ten głosik „dziękuję”… wrr! Rozpierdoliłbym coś!
- Pete, możesz nie zarywać do mojej dziewczyny? – spytałem nawet nie zaszczycając ich spojrzeniem. Upiłem kolejny, głębszy łyk.
- Adam, nie pij więcej.
- Kochanie, nie wtrącaj się – spojrzałem na rudą, po czym przeniosłem wzrok na chłopaka – To pytanie było skierowane do mojego przyjaciela.
- Adam, przypominam ci, że to ty przeleciałeś moją laskę.
- Kurwa, sama mi dała dupy. Poza tym założyliśmy się, a ja wciąż nie dostałem mojej nagrody.
- Bo zmieniliśmy trochę zakład, pamiętasz?
- Chwila. Jaki zakład? – ponownie ruda. Ja pierdole, musi się wtrącać w nie swoje sprawy.
- Ja jebie, spierdalam stąd – rzuciłem, po czym podniosłem swój zacny tyłek i wyemigrowałem w kierunku schodów. Musiałem się położyć i uspokoić emocje. Tak kurwa, byłem zazdrosny! I tak, miałem ochotę wpierdolić przyjacielowi! Dlatego wolałem sobie pójść niż pogruchotać mu kości. Wiem, jebany hipokryta ze mnie. W końcu bzyknąłem jego laskę, więc teraz on mógłby odegrać się na mnie robiąc mi to samo, nie? Tylko, że ja nie jestem nim. Wie, że wylądowałby w szpitalu z ciężkimi urazami… wszelkich części ciała. Dobra kurwa, miałem się położyć.
*
- Adam? – usłyszałem cichy szept obok głowy.
- Echem… – burknąłem, nie otwierając oczu.
- Kocham cię – jej głos był już bliżej, pieścił moje ucho. Czułem jej oddech na szyi, a po chwili jej ręce na torsie. Przesuwały się w dół i w dół, aż w końcu zabrały się za spodnie, które po chwili wylądowały gdzieś obok. O tak, byłem w chuj podniecony! A gdy poczułem jak obejmuje pana Fiuta ustami, to już nie myślałem o niczym. Zatraciłem się w tym uczuciu. Była w tym taka dobra! Zajebista! Nie wiem jak długo to trwało, ale czułem już, że dochodzę, a nie chcąc się spuścić bez pieprzenia, odsunąłem się lekko. Spojrzałem w górę i…
- Ja pierdole!
- Dobra jestem?
- Pojebało do reszty?
- Czyli jednak nie jestem dobra – kurwa, zasmuciła się. Jebnijcie mnie, bo nie wierzę!
- Jesteś zajebista! – o mało nie krzyknąłem, po czym wpiłem się w jej usta. Całowałem na tyle zachłannie, że brakowało mi tchu. W międzyczasie wręcz zdarłem z dziewczyny wszystkie ciuchy i całowałem każdą część jej ciała. Była taka delikatna. A kiedy w nią wszedłem, nagle, mocno, głęboko… jęknęła tak bardzo, że nawet przestraszyłem się, czy jej nie uszkodziłem, ale uśmiechnęła się tylko i przyciągnęła moją twarz, by połączyć nasze usta. Niesamowite uczucie! Niestety, szybko, kurwa, doszedłem. Pocałowałem ją raz jeszcze i zsunąłem się z niej, by położyć się obok – Prawdziwy szybki numerek – szepnąłem.
- Chcę jeszcze – usłyszałem w odpowiedzi. Spojrzałem w bok. Uśmiechała się. Nawet, gdybym chciał, nie mógłbym się powstrzymać przed tym spojrzeniem. Połączyłem nasze usta, by po chwili ponownie połączyć nasze ciała. I powiem tyle… kurewsko podoba mi się seks z Mary.
______________________________

Wszystkiego WALENTYNKOWEGO! :*
To tyle... xD