piątek, 26 lipca 2013

Rozdział 022



Minęły trzy dni od jej wyjazdu. Trzy długie, monotonne dni. W tym czasie dzwoniłem do niej tylko jeden jedyny raz. Dlaczego? Bo jej nowi „rodzice” są na tyle popierdoleni, że nie pozwalają jej używać telefonu, jako że jest to przedmiot szkodliwy dla zdrowia. Ponoć długie rozmowy przez telefon powodują bezpowrotne niszczenie tych komórek mózgowych – neuronów, a „rodzice” stwierdzili, że Zoey jest tak inteligentna, że szkoda by jej było. Kurwa, ok, jest inteligentna. Jest w ciul inteligentna, ale… ja pierdolę… zakaz telefonu? No, popierdoleni. Powiedziałem jej szybko, iż mam nadzieję, że nie będzie chciała z nimi zostać, bo takich teściów to ja mieć nie chcę. Cóż, śmiała się tylko. Niewyobrażalne jest uczucie tęsknoty za nią. W myślach wciąż powtarzam jak mantrę: minęły już trzy dni, został niecały rok. Nie pomaga. Tęsknota tylko się nasila z każdą sekundą, minutą, godziną…
*
Poniedziałek. Dokładnie pięć dni temu widziałem Zoey po raz ostatni. Pięć dni minęło jak z bicza strzelił. Co prawda każdy dzień dłużył się niemiłosiernie, ale mimo wszystko pięć dni mamy za sobą. Zostało tylko trzysta sześćdziesiąt do ponownego spotkania.
- Adam, stary! – brunet dobiegł do mnie kiedy byłem zaledwie trzy kroki od wejścia do szkoły – Co się działo? Trzy dni laby?
- Byłem chory.
- Chory? Niemożliwe – zaśmiał się – Mnie możesz powiedzieć – jasne „przyjacielu”, mogę ci powiedzieć, ty mnie wyśmiejesz, wygadasz wszystkim, ja dupnę cię w pysk i będzie po „przyjaźni”.
- Małe przeziębienie. Zawsze to jakiś powód do odpuszczenia sobie tej zakichanej budy, no nie? – klepnąłem go w ramię z uśmiechem. Wymuszonym.
- Alice o ciebie pytała. Ponoć była u ciebie dwa razy, ale nikt nie otwierał.
- Bywa.
- Bywa? Stary, kurwa, to Alice. Ruda dupa, która pragnie, byś zanurzył w niej kutasa. Jest twoją laską. Nie łapię czemu ją olewasz. Żyleta, że…
- Skończ, dobra? Wkurwia mnie, że traktujesz dziewczyny jakby służyły tylko do jednego.
- Twoja szkoła. Uczeń przerósł mistrza? – uniósł tą swoją jebaną brew.
- Uczeń już dawno powinien pierdolnąć mistrzowi za to, co wyprawiał z dziewczynami – syknąłem i szybkim krokiem ruszyłem do klasy.
- Ej, ej, czekaj! – zatrzymałem się i spojrzałem na biegnącego za mną Petera – Już wiem co cię męczy.
- Serio? – iskierka nadziei zatliła się w moim sercu.
- Cnotka nie dała ci jeszcze dupy, więc się wkurwiasz – nawet nie wyobrażacie sobie z jaką dumą to powiedział.
- Masz rację – powiedziałem. Chciałem, by się już ode mnie odczepił.
*
Kurwa, nie odczepił się. Cały dzień chodziłem w miarę „szczęśliwy”, jako że w szkole nie było Alice, a Petera unikałem. Jednak na długiej przerwie to już nie było mowy o ucieczce. Siedział na murku, a jako że jest to nasz wspólny teren, podszedłem do chłopaka i przysiadłem się.
- Zdawaj raport.
- Co?
- No, raport. Wiesz, kiedy chciałeś jej wsadzić, a ona ci nie dała? – zaśmiał się, a mnie ręka zaswędziała. Powstrzymałem się ostatkiem sił.
- Nieważne – nie wyobrażacie sobie jak cholernie chciałem zakończyć ten temat.
- Stary, no weź…
- Peter, daj spokój. Nic się nie wydarzyło.
- Czekam więc na whisky.
- Co kurwa?
- Whisky. Dla twojej informacji: pierdolona cnota wyjechała, więc przegrałeś zakład – powiedział, po czym zeskoczył z murku i skierował się w stronę szkoły. No tak, przyjaciel od siedmiu boleści musiał mi przypomnieć, że miłość mojego życia opuściła Wielką Brytanię i właśnie stacjonuje w Kanadzie. Kurwa, w Kanadzie! Wciąż nie mogę w to uwierzyć! Może to tylko sen? Może za chwilę się obudzę, a Zoey będzie obok mnie? Wiele bym dał, by tak właśnie było…
*
Wtorek – pierdolony Peter. Środa – pierdolony Peter. Czwartek – pierdolony Peter. Kurwa, dlaczego ja wciąż gadam z tym ciulem? Piątek – Peter, Peter, Alice, Peter, kurwa! Cały tydzień nie gadałem z Zoey, a jako że muszę mieć towarzystwo, więc przebywałem jako tako z brunetem, jednak już i jego miałem dość. Kurwa, non stop pierdolił, że wiszę mu trzy whisky, a ja przecież nie mogłem mu powiedzieć, że Zoey wróci i być może jeszcze wygram zakład. Kurwa, co ja pierdolę? Toć zakład jest nieważny, nie chcę go wygrać, jebie mnie on! Będę musiał kupić mu te trzy flaszki, to się pojeb odpierdoli. Zauważyliście pewnie, że klnę więcej niż zazwyczaj, ale KURWA inaczej się nie da.
- Adaś, kochanie ty moje! – jeszcze ona musiała się zjawić. Szlag – Dlaczego się nie odzywałeś? Kochanie, przez dwa tygodnie milczałeś.
- Byłem zajęty.
- Zajęty?
- Tak, musiałem napoić i wyczyścić konie, wydoić krowy, ogolić kilka owiec i takie tam.
- Naprawdę? – kurwa, blondynki nie są tak pojebane jak ona. Zresztą, wśród blondynek istnieją wyjątki od reguły: Zoey.
- Alice, po prostu miałem dużo na głowie. Przepraszam – po jakiego chuja ja ją przeprosiłem? Nie wiem. Kurwa, moje dżentelmeńskie zachowanie doprowadzi mnie w końcu do grobu.
- Czyli dzisiejszy wieczór masz zarezerwowany dla mnie?
- Oczywiście – odpowiedziałem z tak wymuszonym uśmiechem, jak jeszcze nigdy. Co zrobiła Alice? O mały włos a udusiłaby mnie swoim jęzorem. Nie wiem ile to cholerstwo ma centymetrów ani ile ona go hodowała (kurwa, tyle ile ma lat, czyli siedemnaście, ale nieważne), ale zaczyna mnie irytować, gdy znajduje się w moim otworze ustnym.
_____________________________

Jak widzicie, nie pokłócił się z ojcem - ich sielanka trwa nadal. Kto się cieszy? devil-and-angel! xD Jeśli nasunęło się Wam pytanie (albo i nie) czy będę opisywać każdy dzień Adama, to odpowiedź brzmi: nie wiem, bo wciąż nie wiem co będzie z Zoey. Odpowiedź na kolejne pytanie (już dwóm osobom odpowiadałam): nie, Adam nie może jechać do Kanady. Czemu? Bo ja nienawidzę sielanek i cholernie wnerwia mnie w opowiadaniach, gdy jedno jedzie za drugim. Rzucają wszystko i gnają w świat. Adam ma szkołę, musi się uczyć. Nie chcemy przecież, by był niewykształconym bezrobotnym, prawda? Dobra, gadam bez sensu, ale to przez to, że mam fenomenalny (lubię to słowo) humor - WEEKEND! :D
Peace&Love :*

EDIT: Wiecie, postanowiłam Wam pokazać jak wyobrażam sobie dwie ważne dziewczyny w życiu Adama - jeśli nie chcecie spieprzyć sobie obrazu w głowie, radzę nie wchodzić.
Alice
Zoey

10 komentarzy:

  1. tak na początek "Adaś" AWW.. przeczytałam to i od tamtej pory nie przestaję się uśmiechać.
    Dlaczego? Bo to ja teak na niego pierwsza mówiłam,. :D
    A tak ogólnie, to rozdział świetny jak zwykle, ale nie ma zbyt dużo akcji.. szkoda.. czekam na nexta...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, pamiętam Twoje pytanie czy możesz go tak nazywać. ;)
      Musiałam jakoś przejść od rozdziałów bez akcji, bo przy Zoey to się nic nie działo. :P A teraz dopiero się zacznie. Mam nadzieję, że się spodoba. :)

      Usuń
  2. Jeju (nie wiem który już raz używam tego słowa na twoim blogu) JEJU, JEJU, JEJU! Adam tak przeżywa to rozstanie. Wiem jak to jest, gdy każdy dzień się tak dłuży. A ten zakaz na telefon?!!!! Co za idioci?! Nie mogę! Chyba bym się wściekła nie na żarty, gdyby mi ktoś tak blokował kontakt. Peter. Co to do cholery jest za człowiek!!!??? Nie lubię go. Przepraszam, że tak mówię, ale co z niego za przyjaciel! Adam potrzebuje kogoś, z kim mógłby pogadać, a tu taki debil... Lepiej żeby już kupił ten alkohol i miał go z głowy. Alice też mnie wkurza. Brakuje mi delikatności Zoey.
    A! No i zdjęcia dwóch bohaterek. Są idealne. Dokładnie takie, jakie sobie wyobrażałam :) Piękna Zoey <3

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zakaz na telefon = nie chciało mi się opisywać ich słodkich rozmówek. Poza tym, gdyby miał stały kontakt z Zoey, wiele pewnie by się mogło nie wydarzyć. :P
      Fakt, Peter może i nie jest dobrym przyjacielem, ale kiedyś taki nie był - jeszcze pewnie o tym napiszę. :) Albo stworzę historię oczami Petera, haha. xD
      Alice? Dlaczego? Kochana dziewczyna! Haha xD
      O, czyli mamy podobne wyobrażenie. Cieszę się.
      Pozdrawiam i całuję! :*

      Usuń
  3. Wow dziewczyno, co z tego, że czytałam to z dobre 20 min i tak zleciało mi okropnie szybko , cemu taki krótki ? ;( ;( ;( (wiem wolno czytam)
    Ale matko, upajałam się każdym słowem
    Płakałam i śmiałam się na przemian, ten rozdział był bardziej weselszy od pozostałym
    Nie! Nie to że się cieszę z wyjazdu Zo!
    Tylko, że... zachowanie Adama mnie rozbraja... No nigdy z nikogo się tak mnie uśmiałam
    "ale… ja pierdolę… zakaz telefonu?"
    Hahah Kocham <3 i podzielam jego zdanie
    Gdzie mózg?!
    Dawno nie było Petera i dziś sobie uświadomiłam jak bardzo mi brakowało jego gadki.
    "Ruda dupa, która pragnie, byś zanurzył w niej kutasa." uwielbiam to zdanie i każde i w ogóle wszystko związane z Peterem, kurcze, choć się broniłam udało Ci się mnie do niego przekonać
    Przypomina mi trochę Pollo z 3MSC... nie wiem czy oglądałaś...
    No ja nie moge... Aaaaa kocham Pete <3
    Co do pytania o wyjazd Adasia do Kanady nie chodziło mi o rzucenie wszystkiego, nie!
    Chodziło mi o takie odwiedziny na przykład w weekend albo w wakacje... Nie chciałam żeby wszystkiego rzucał!
    Co do Zo i Alice... hmmm. mam co prawda jakieś trochę nijakie ich wyobrażenie ale się waham czy zobaczyć czy nie hmmm... Oh moja ciekawość zwyciężyła, lecę patrzeć
    Loading...
    Alice? Myślałam że ma troche łagodniejsze rysy twarzy...
    A Zo, całkiem ładna. myślałam, że ma trochę krótsze włosy
    Znów się rozpisałam...
    Przepraszam za chaotyczność tego komentarza, jakoś tak wyszło, jestem najarana Peterem Awww
    Życzę weny do wtorku ;*
    Kocham ;*
    Buziaki ;*
    ~Anonim

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krótki? Zawsze takie są. I fakt, strasznie długo czytasz. :P
      Cóż, chcę trochę wrócić do Adama sprzed "przemiany"... Podobał mi się bardziej, gdy był dupkiem. :D
      Peter... cóż, mam dla niego misję w niedalekiej przyszłości... ;P
      Adam w ogóle nie odwiedzi Kanady, także przez co najmniej rok jest skazany na towarzystwo m.in. Petera i Alice. xD
      I bardzo dobrze, że miałaś inny obraz - utrzymuj go w głowie. Nie narzuciłam Wam teraz jak dziewczyny wyglądają, tylko chciałam pokazać jak ja je sobie wyobrażam. ;)
      Dzięki kochana, pozdrawiam! :*

      Usuń
  4. Adaś Adaś Adaś Adaś. *.*
    Taki smuuuuutny. ;C
    Biedny, biedny, biedny...
    Ahhh ten Peter, na pewno cieszy się, że wygrał ten zakład.
    W ogóle co za debile z tych nowych rodziców Zoo ja się pytam?! Oni do reszty oszaleli.?!
    Tak mi szkoda naszych zakochańców. :C
    Czekam na kolejny. :)
    Aszysza. ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Peter zawsze się cieszy, kiedy może coś wypić. :P
      Rodzice? Płatni zabójcy, to dlatego. xD
      Mnie też ich szkoda, ale przynajmniej Adam będzie miał co robić, a nie tylko czekać na spotkania z Zoey. :P

      Usuń
  5. Spędziłam całą noc na czytaniu :) Ten blog jest wspaniały i nie wiem dlaczego tak mało osób komentuje :) No nic, możesz być pewna, że masz nową czytelniczkę, która zostawi po sobie ślad pod każdą notką :)
    Czekam na następny :)
    Pozdrawiam
    B

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem pełna podziwu, że Ci się chciało. ;)
      Wiesz, mnie wystarczy te kilka komentarzy. Zawsze są wyczerpujące i wiem, że szczere. :D

      Dziękuję Ci bardzo! :*

      Usuń