poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Rozdział 024



Kolejne dni były wręcz monotonne: rano szedłem do szkoły, by odbębnić lekcje (poprawiłem nawet wszystkie kartkówki, które poprzednim razem oblałem – pamiętam dobrze tamten dzień, jako że Zoey stwierdziła wtedy, że będę miał dużo czasu na naukę, bo jej nie będzie). Jak widać, po poprzednim zdaniu, wciąż myślałem o Zo, niezależnie od pory dnia, niezależnie od zajęcia, które akurat wykonywałem. Zoey towarzyszyła mi na każdym kroku. Nawet podczas spotkań z Alice w mojej głowie królowała blondynka. Szczerze powiedziawszy, po upływie trzech tygodni takiego monotonnego życia miałem już dość. Dość myślenia o Zoey. Pojebane, ale chciałem o niej zapomnieć. Chciałem zapomnieć o każdej chwili spędzonej z dziewczyną. Pragnąłem żyć tak, jakbym jej nigdy nie spotkał. Jednak Zoey pozostawiła po sobie ślad w moim życiu, nie zdając sobie z tego nawet sprawy. Zostawiła również ślad w moim mózgu, a już szczególnie w sercu. Czasem, kochając się z Alice, miałem wrażenie, że moje serce zatrzymuje swe bicie. Jakby wyrażało swój protest na moją zdradę. Zdrada. Dopiero po tych trzech tygodniach dotarło do mojego pustego łba, że kochanie się z rudą mógłbym nazwać zdradą. Jednak wyrzuty sumienia były na tyle silne, że szybko zdałem sobie sprawę, że przecież nigdy nie zapytałem Zoey czy jesteśmy razem. Byłem za to w związku z Alice, więc tak naprawdę to spotkania z Zo musiałbym nazwać zdradą. Ale czy z kolei próba bycia szczęśliwym to zdrada? Nie robiłem tego umyślnie, ja po prostu się zakochałem. No i czy teraz nie staram się obrócić kota ogonem? Lepiej przecież zrzucić winę na uczucie niż obwiniać własny rozsądek, a raczej jego brak. Tak więc wyglądało moje życie przez całe trzy tygodnie – monotonia życia, myśli, uczuć. Nie ucieszyłem się nawet, gdy w sobotnie popołudnie mój telefon, leżący sobie spokojnie na stoliku nocnym, zaczął wręcz kręcić się w kółko. Nie miałem ochoty się podnieść, by po niego sięgnąć. Dopiero, gdy przestał wibrować – po raz trzeci – uznałem, że to chyba ważne. Odblokowałem go i spostrzegłem dwa połączenia oraz jeden sms. Od Zoey.

Zadzwoń!

Nie musiałem się długo zastanawiać. Nadusiłem słuchawkę, by po chwili usłyszeć ten głos. Głos, którego nie słyszałem ponad miesiąc. Ba, dokładnie pięć długich, monotonnych tygodni.
- Adam, kocham cię – usłyszałem już na powitanie. Mimowolnie się uśmiechnąłem. Chciałem jej słuchać, pragnąłem, by gadała w nieskończoność. Cokolwiek, bylebym tylko mógł delektować się jej głosem – Jesteś tam?
- Tęsknię, kurwa – wydusiłem z siebie. Chyba nie było mnie stać na nic lepszego – Wracaj – dodałem szybko.
- Też tęsknię. Nawet nie wiesz jak bardzo – usłyszałem lekko zmianę w jej głosie. Wiedziałem, że płacze. Fakt, że nie widziałem jej tak długo był naprawdę straszny. Ale to, że płakała, a ja nie byłem w stanie jej przytulić był… nawet nie wiem jak to opisać. Czułem się tak, jakbym właśnie ją zawiódł.
- Oddali ci telefon? – chciałem jakoś zmienić temat. Idiota.
- Pojechali do sklepu. Skłamałam, że boli mnie głowa. Są straszni. Nie pozwalają mi praktycznie na nic. Chcą ze mnie zrobić jakąś przykładną dziewczynkę.
- Zo, ty jesteś przyk…
- Adam!
- Jeszcze trochę, a zapomniałbym jak kocham, gdy się złościsz – zaśmiałem się.
- Adam, to poważna sprawa.
- Wiem aniele i sądzę, że powinnaś zrobić wszystko, by pokazać im pazur. Wiesz, jakaś impreza ostro zakrapiana alkoholem, papierosy…
- Mówisz poważnie?
- Zo, wiesz, że gdybyś spróbowała którąkolwiek z tych używek, to pojawiłbym się w Kanadzie w tempie ekspresowym, by cię zganić i zamknąć w piwnicy dopóty dopóki byś nie zmądrzała.
- Jesteś wariatem! Wariatem! Ale to jeden z powodów, przez które cię kocham! – zaschło mi w gardle – Pamiętasz to? Już ci to kiedyś mówiłam – wyczułem, że się uśmiecha.
- Pamiętam wszystko, co kiedykolwiek mi powiedziałaś – powiedziałem. Nie chciałem, by wyczuła, że tym wyznaniem sprawiła, że o mało nie zszedłem z tego świata. Tak, mówiła mi to kiedyś. Niedawno to samo powiedziała Alice. Już wtedy byłem w rozterce.
- Chciałabym cię teraz przytulić…
- Pocałować…
- Dotknąć…
- Po prostu być blisko, Zoey. Po prostu czuć twoje ciepło, twój oddech… Móc patrzeć w twoje oczy błękitne jak niebo w upalny dzień. Móc całować usta, słodkie jak maliny... Móc trzymać dłoń, tak delikatną i kruchą… Być blisko ciebie… – czułem już jak łzy wydostają się z moich oczu. Czułem, że dziewczyna po drugiej stronie również płacze.
- Muszę kończyć. Idą. Pa – usłyszałem jakąś chwilę po moim krótkim monologu. Kwestia sekund.
- Kocham cię, Zo – krzyknąłem do słuchawki, jednak wiem, że nie usłyszała, jako że ja słyszałem już tylko ciszę oznajmiającą, że się rozłączyła. Spojrzałem na wyświetlacz raz jeszcze, by upewnić się, że naprawdę z nią rozmawiałem – Kocham cię, kurwa.
____________________________

Możecie mnie zabić - wiem, że krótki. Very short, very. Ale chciałam się Wam odwdzięczyć za to, że tak długo na mnie czekałyście. A po napisaniu tego fragmentu (w niecałe czterdzieści minut!) nie miałam weny - bo o mały włos, a bym sama ryczała - by pisać dalej. Uznałam więc, że wstawię Wam takie maleństwo. Buziaki! :*

6 komentarzy:

  1. Ale super! :) dobrze, że dodałaś :D kocham go <3 chciałam coś o Zoey i mam ;) ujął mnie ten tekst "Tęsknie, kurwa" :D
    ahhh jak ja kocham Adama <3
    Buziaki :*:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chciałam zwykłego "tak, jestem" czy "też cię kocham". Wpadłam więc na to. :)
      Czy znajdzie się choć jedna osoba, która nie pokocha tego dupka? :P
      Pozdrawiam! :*

      Usuń
  2. Adam, ogarnij się!
    Nawet nie wiesz w jakie gówno wszedłeś !
    Grr...
    Matko, boję się, co będzie jak Zo wróci, jeśli wróci, i jak będzie cierpieć jak się dowie, chyba , że się nie dowie...
    To takie zagmatwane ;(
    Ale takie jest prawdziwe życie, a nie tak jak w innych podrzędnych opowiadaniach piszą sielanki.
    TO JEST COŚ
    Kurcze ;/ Moje odczucie po przeczytaniu, chciałabym przytulić Adasia, tak mocno, żeby nie smutał...
    Czy to dziwne?
    Na pewno gdzieś jest taki kochany dupek Adam na tym świecie, hym?
    Ten jego monolog,
    Aww, chyba każda kobieta chciałaby to słyszeć od ukochanego...
    Jest dupkiem, ok, ale jak można nie pokochać takiego wrażliwca?!
    "Móc patrzeć w twoje oczy błękitne jak niebo w upalny dzień. Móc całować usta, słodkie jak maliny... Móc trzymać dłoń, tak delikatną i kruchą… Być blisko ciebie…"
    <3

    Co do rozdziału...
    Może i jest krótki, ale jaki?!
    On w każdym słowie jest cudowny.
    I znów mnie zaskoczyłaś!!!
    Nie sądziłam, że tak szybko dodasz, bo masz wiele na głowie, ale skoro chcesz nam się odwdzięczać to jak najbardziej, jak często tylko chcesz!
    Dziękuję, dziękuję ;*
    Pozdrawiam i życzę weny ;*
    ~Anonim

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już Wam pisałam, że nie lubię sielanek, bardzo nie lubię, dlatego komplikuję mu życie coraz bardziej. To dopiero początek... wszedł w bagno, fakt... teraz będzie się zanurzał... :D
      Też tak sądzę - że gdzieś pałęta się taki dupek. Nie wiem tylko czy byłby zdolny zmienić się dla miłości swojego życia jak to (poniekąd) uczynił Adam. ;)
      Hah, miałam chwilę czasu, dostałam powera i napisałam. Cieszę się, że "w każdym słowie jest cudowny". Dzięki! :*

      Usuń
  3. Znowu złapałam opóźnienie. Ale już komentuję :) Rozdział rzeczywiście krótki, ale cieszę się, że go wstawiłaś. Widać, że Adam powoli odpływa. Trochę sobie z tym wszystkim nie radzi. Chce zapomnieć. To normalne. Szkoda, że w jego życiu nadal jest Alice ;/ Ten telefon od Zoey dał mi jakąś nadzieję, że jeszcze może będzie dobrze. Adam nadal ją kocha. ,,Chciałem jej słuchać, pragnąłem, by gadała w nieskończoność. Cokolwiek, bylebym tylko mógł delektować się jej głosem " - piękne <3 Mam nadzieję, że ta rozmowa jakoś kopnie Adamem. Że te słowa o wariacie i kochaniu go otrzeźwią... Nadzieja matką głupich, ale ja ją nadal mam. Czekam z niecierpliwością na kolejną część :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę nie wiem czemu wciąż nie lubisz Alice. ;)
      Ja też mam nadzieję, że Adam otrzeźwieje, ale chyba jeszcze za wcześnie dla niego... :P
      Dzięki kochana za miłe słowa! :*

      Usuń