wtorek, 27 sierpnia 2013

Rozdział 027



Minęły kolejne dwa miesiące, a przekładając na język Zoey – minęło pół roku odkąd widziałem dziewczynę po raz ostatni. Nie ma co opisywać, przez te dwa miesiące wydarzyło się doprawdy niewiele. Moja wstrzemięźliwość od seksu skończyła się już trzy dni po imprezie. Po prostu nie wytrzymałem napięcia, powiedziałem Alice, że potrzebuję popieprzyć, a jako że ona „kocha mieć mnie w sobie” – jak mi to wtedy przedstawiła – tak więc seks wrócił do naszych łask i codziennych… zwyczajów. Ja nie przestawałem popijać – przychodziłem do domu nawalony praktycznie co drugi-trzeci dzień. Paliłem wciąż średnio dwie paczki dziennie. A narkotyki? Ojciec nie chciał dawać mi kieszonkowego, więc zacząłem się zapożyczać. Co do ojca, trudno było mieć z nim dobre stosunki. Uważał, że się zmieniłem. Kolejny raz. Ale ja przecież w końcu wracałem do siebie, żyłem tak, jak żyłem wcześniej, zanim poznałem Zoey. Jeśli chodzi o nią, od naszej krótkiej wymiany zdań, nie odezwała się. Uznałem więc, że ma na mnie wyjebane, tak więc ja muszę mieć wyjebane na nią.
- Ach… Adam! Adam! Aaadam! – ruda krzyczała coraz głośniej, a ja odczuwałem wielką satysfakcję z faktu, że potrafię ją zadowolić.
- Dochodzę! Weź go do buzi! – krzyknąłem, wyjmując pana Fiuta z pochwy. Ruda spojrzała na mnie jak na totalnego kretyna (jako że nigdy wcześniej nie powiedziałem jej czegoś takiego) jednak po chwili poczułem ulgę. Włożyła mojego koleszkę do ust i przyjęła spory wytrysk. Po chwili zaczęła się krztusić, co skutkowało załzawieniem oczu i spływaniem spermy po dekolcie. Nie przejąłem się zbytnio, klęknąłem przed nią i błyskawicznie wdarłem się językiem do jej gardła. Protestowała, chciała mnie odsunąć, ale naparłem na nią mocniej.
- Kurwa, Adam! – wydarła się na mnie, ocierając wierzchem dłoni usta – Chcesz mnie zabić, chłopczyku?
- Chłopczyku? – zamruczałem ponownie zbliżając się do dziewczyny. Ta lekko się uśmiechnęła i mnie odepchnęła – Wiesz przecież, że cię pożądam – uśmiechnąłem się łobuzersko.
- Ja ciebie również, ale duszenie mnie najpierw kutasem, następnie jęzorem nie sprawia, że pożądam cię bardziej.
- Po prostu chciałem spróbować czegoś nowego.
- Pff. Chciałeś mnie udusić, wariacie. Idę się wykąpać.
- Idę z tobą.
- Adam!
- No co? – spojrzała na mnie w sposób w jaki rodzic patrzy na dziecko, które zrobiło coś nie tak. Jednak nie przejąłem się, wręcz przeciwnie. Wyszczerzyłem się, po czym podchodząc do dziewczyny pocałowałem ją kolejny raz – Idziesz? – dodałem kierując się do łazienki. Cichutko westchnęła i nic więcej nie mówiąc, poszła za mną.
*
Najstraszniejsza rzecz jaka może się przydarzyć w życiu? Gdy człowiek leży sobie spokojnie w łóżku po jakże udanym i meczącym stosunku, a ktoś dobija się przez telefon. Już piąty raz usłyszałem charakterystyczne wibracje. Normalnie bym miał to w dupie, ale nie chciałem, by Alice się obudziła – wyglądała tak pięknie. Podniosłem więc cztery litery z łóżka i nie dbając o to, by cokolwiek na siebie narzucić, chwyciłem telefon i, nie spoglądając na wyświetlacz, nadusiłem zieloną słuchawkę.
- Cześć kochanie – usłyszałem. Krew wręcz zastygła mi w żyłach. Rzuciłem okiem na łóżko: ruda wciąż smacznie spała, postanowiłem wyjść na balkon, by móc w spokoju porozmawiać.
- Zoey?
- Spodziewałeś się kogoś innego?
- Nie wiem. Na pewno nie spodziewałem się ciebie – czułem jak powoli wszystko się we mnie gotuje – Nie odzywasz się pięć miesięcy, aż nagle dzwonisz i myślisz, że siedzę non stop przy telefonie czekając, aż dasz jakikolwiek znak, że jeszcze żyjesz?! Zoey, kurwa, to tak nie działa! Ja pierdolę, kupiłem ci ten pierdolony telefon, by mieć z tobą jakikolwiek kontakt! Mieliśmy do siebie dzwonić, pisać! Mieliśmy tyle planów! Ustaliliśmy, że na zawsze już, kurwa, będziemy razem! Jak mam na ciebie czekać kiedy nawet nie wiem czy wrócisz?! Nie wiem co się u ciebie dzieje! Może kogoś poznałaś, co?! Nie wiem tego! Kurwa, nie wiem! Nie wiem, bo nic mi nie mówisz! Masz na mnie wyjebane! – darłem się jak opętany, nie potrafiłem powstrzymać emocji. Nie byłem smutny, nie. Byłem wkurwiony.
- Adam, mówiłam ci, że zabrali mi telefon…
- I przez pięć miesięcy nie zostawiali cię samą w domu, tak?!
- Zostawiali, tylko… ja… nie wiedziałam… telefon… gdzie…
- Kurwa, przestań się pogrążać – wysyczałem.
- Adam, kocham cię – usłyszałem, że mówi to przez łzy. A więc do tego doprowadziłem. Nie zdawałem sobie sprawy, że mogę ją zranić. Po prostu musiałem wyrzucić z siebie wszystko, co trzymałem w klatce przez ten czas. Znów wróciło to uczucie, chęć przytulenia jej. Tak bardzo pragnąłem być blisko niej…
- Kochanie, co się dzieje? – usłyszałem za sobą. No tak, moje krzyki obudziłyby nawet godzillę. Nic więc dziwnego, że Alice stała w drzwiach balkonu. Naga.
- To Alice?
- Muszę kończyć. Baw się dobrze – nacisnąłem czerwoną słuchawkę.
- Z kim rozmawiałeś? – co jej miałem powiedzieć? Musiałem w ogóle cokolwiek mówić? Miałem ochotę siąść i ryczeć, a tego nie mogłem uczynić. Zrobiłem więc coś, co mogło zagłuszyć moje myśli: jednym krokiem znalazłem się przy dziewczynie i wpiłem się w jej rozchylone wargi. Następnie uniosłem ją trzymając za pośladki i rzuciłem na łóżko. Tak, seks zawsze pomaga odgonić natrętne myśli o Zoey. Kurwa, nie zawsze!
_____________________________

Dobra, wystarczy tej mojej dobroci. Za dużo rozdziałów Wam dodaję ostatnio. Teraz rozdział pojawi się dopiero na początku września. Buziaki! :*
PS: Miłego pierwszego dnia w szkole! :P

13 komentarzy:

  1. Fajny rozdział. Alice i tak się w końcu dowie o wszystkim.
    Weny życzę :)

    Zapraszam do mnie jakbyś kiedyś nie miała co robić :) http://1dpomojemu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś pewnie się dowie. ;)
      Dzięki. :*

      PS: Pewnie, odwiedzę.

      Usuń
  2. Miałam wrócić o 15, a wróciłam po 18 :) dzisiaj szalony drajwer był też na placu :D Dopadłam do jedzenia, bo byłam bardzo głodna, a później szybko komuter i jazda :)
    Adam łobuz <3 on bez seksu nie może żyć :D
    Ale mnie wkurzyła Zoey :) myślała, że zadzwoni po pół roku, a Adam będzie płakał ze szczęścia. Kurwa no! (przepraszam:)) jakby jedno "kocham cię" miało załatwić wszystko. Dobrze, że jej wygarnął, a później się rozłączył :D ale Zo jest irytująca :) nie mogę jej przetrawić :D jak można być takim słodkim, miłym, bezbronnym? No kurwa jak?! (sorki) Moim zdaniem nie ma takich ludzi w tym świecie :)
    Ten pierwszy dzień na pewno będzie baaardzo miły :P aż podskakuje ze szczęścia jak o tym myślę ;)
    Za dobre uczynki można iść do nieba, pamiętaj :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szalony drajwer nie potrącił żadnego pachołka? ;>
      Tak, to fakt - on bez seksu nie potrafi żyć. Może wyślę go na leczenie...? Hahaha. xD
      Istnieją tacy ludzie jak Zo, istnieją. I jest ich zdecydowanie więcej niż takich porąbańców jak Adam. :P
      Cieszę się, że i Twoje serce tak rwie się do szkoły. Wiesz, tym razem "byle do kwietnia". xD
      Wiem, że można, wiem - zastanowię się zatem nad datą dodania, haha. :P

      Usuń
    2. Jakoś udało się w nic nie wjechać :D
      Nigdzie go nie wysyłaj, bo się chłopak jeszcze w sobie zamknie :P
      Irytują mnie tacy ludzie ;) Jak można być dla każdego miłym? :P
      Dobrze, że mi się z piersi nie wyrwie :D Jedyne pocieszenie w tym wszystkim :)
      Komentarz dodaje dzisiaj, bo wczoraj pogrążyłam się w rozpaczy po tym jak Legia nie awansowała do fazy grupowej Ligi Mistrzów :(
      PS: coraz więcej osób lubi Alice <3

      Usuń
    3. Jestem pełna podziwu (pochwalę się - ja ani razu nie wjechałam w pachołek! ani w żadną inną rzecz... chyba, haha xD)! :D
      Adam, zamknięty w sobie chłopak. Buhahahhaa, nie mogę sobie tego wyobrazić. xD
      Widzisz, Zoey - jako pokrzywdzona przez los - stała się taką miłą osóbką. Zwykle jest odwrotnie, no ale panie z domu dziecka jakimś cudem były bardzo kochane. xD
      Tak, też się z tego cieszę! :)
      Oo, przykro mi... *przytula*
      PS: Wiem i zaczynam się bać o swoje życie. :P

      Usuń
    4. Czyli Ty jesteś bardzo dobrym drajwerem :)
      Czekaliśmy 17 lat na tę chwilę, to możemy poczekać jeszcze rok, dwa ewentualnie siedem :D
      Co Ty planujesz zrobić Alice? :)
      PS: Właśnie skończyłam oglądać Dwie Wieże :P

      Usuń
    5. A jakże by inaczej - mam to we krwi. Śmiałaś w to wątpić? :P
      "Ewentualnie siedem" najbardziej mi się podoba. xD
      Ee, nic. Serio, nic a nic.^^
      OMG! A mnie tam nie było! Miał być WSPÓLNY SEANS! :P

      Usuń
  3. A wiesz co? Ja chciałam, żeby Alice o wszystkim wiedziała, nie wiem dlaczego, wydaje mi się, że powinna. Zoey.. cóż, jej chyba jako jedynej tutaj nie rozumiem i nie przepadam za jej postacią. Nie jestem pewna, czy Adam dobrze zrobił kończąc rozmowę z Zoey w takim momencie, ale pewnie też bym tak zrobiła na jego miejscu. Odzywa się tak nagle, gdy ten sobie wszystko ułożył i czego oczekuje? Mam nadzieję, że nie zepsuje wszystkiego między Adamem i Alice, bo jej coś zrobię. Czekam aż opublikujesz kolejny rozdział.
    http://enemies-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy zasługuje na szczerość, więc nie dziwię się, że chciałaś, by Alice się o wszystkim dowiedziała. Jednak nie chciałam urządzać drugiej awantury. :P
      Adam był zmuszony zakończyć rozmowę w takim momencie. Na jego miejscu zrobiłabym to samo. ;)
      Zabieram się za czytanie Twojego dzieła z seksem, alkoholem, wyzwiskami, itp. (tak, już u Ciebie byłam, ale nie czytałam jeszcze).
      Pozdrawiam! :*

      Usuń
  4. Ojej ojej ojej.
    Koocham.
    Ciebie tego bloga i w ogóle wszystko z tym związane.
    i... mnie też już wkurza ta cała Zoey.
    Niech Adaś będzie z Alice.
    Jak już kiedyś mówiłam rude jest piękne :D
    Tylko wtedy jeszcze jej nie lubiłam.. a teraz już lubię :D
    Co jeszcze pisać. Rozdział wspaniały jak zwykle zresztą :D
    Kocham
    Łucja O.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mogę uwierzyć, że z każdym kolejnym rozdziałem wolicie Alice. Niewiarygodne. Kocham Was! :*

      Usuń
    2. wiem... jestem nieprzewidywalna :D

      Usuń