sobota, 18 stycznia 2014

Rozdział 031

Z dedykacją dla:
barcelonistka
Edge
Wixon
Dziękuję Wam, że trwacie! :*



Za równy tydzień, równe siedem dni, minie dokładnie rok jak Zoey wyjechała. Kurwa, nie wierzę, że ten czas zleciał tak szybko. Pamiętam tą rozpacz, gdy mnie opuszczała jakby to było wczoraj. Tak, wiem, jesteście ciekawi jaką podjąłem decyzję tamtego dnia, trzy miesiące temu. Ja pierdolę, prawda jest taka, że przez te miesiące jeszcze długo się zastanawiałem czy podjąłem dobrą decyzję, toteż nie rozstawałem się z Alice na krok. Mamy więc końcówkę listopada. We wrześniu miałem poprawkę matury. Nie wiem jakim cudem, ale zdałem. Nie był to jakiś oszałamiający wynik. Prawdę mówiąc, ledwo co mi się udało, ale jestem w chuj szczęśliwy, że się w ogóle udało. Ojciec wciąż tryska dumą, że zdałem. Początkowo, cholernie się dziwiłem – no, bo kogo normalnie obchodzi pojebana matura? Ale teraz, po upływie prawie trzech miesięcy, doszedłem do wniosku, że może jednak do czegoś się przyda. Kurwa, od dwóch dni łażę i zastanawiam się czy Zoey wróci. Ostatnio w mojej głowie pojawiła się myśl co bym zrobił, gdyby wróciła? Gdyby za tydzień stanęła w progu mojego domu? Jasne, ucieszyłbym się w chuj, ale… co dalej? Co z Alice? Kocham ją. Wiem, że to pojebane i trochę niepoprawne, by kochać dwie kobiety, ale… chuj! Pieprzę głupoty, a za trzy godziny zaczyna się impreza u Peter’a. Jestem honorowym gościem, haha. Muszę się szykować, nie ma łatwo.
*
- Aww, Adam! – uwielbiam patrzeć, gdy ruda przygryza wargę, gdy ją pieprzę. Tak wiem, impreza. Jesteśmy w drodze. Nie mogliśmy się powstrzymać. Szybki numerek przed bibą nigdy nie jest zły, nie? Na imprezie pewnie wydupię ją jeszcze kilka razy, więc warto rozgrzać się i przed.
- Kocham cię – powiedziałem, gdy już oboje osiągnęliśmy orgazm i rozszczepiliśmy swoje ciała. Wspominałem, że gnieciemy się na tylnych siedzeniach mojego BMW? Kurwa, zaparkowałem gdzieś przy głównej drodze, jako że nie mogłem już wytrzymać. A mieliśmy zrobić to w lesie; nieważne.
- Ja ciebie też – szepnęła i złączyła nasze usta. Przycisnąłem ją mocno do siebie czując jak jej brodawki ocierają się o mój tors. Kurwa, to jest takie podniecające! Tak więc po chwili… zanurzyłem pana Kutasa po sam koniec… Dobra, nie będę opisywał. To w końcu moja, kurwa, sprawa.
*
- Adam! – Peter od razu wyskoczył nam na spotkanie. Rzucił się na mnie, by mnie powyciskać.
- Puść mnie, pojebie – odepchnąłem go od siebie. Co za ciul!
- Wybacz stary, ale nie zgadniesz kto wpadł – puścił mi oczko, a mój żołądek w mgnieniu oka się skręcił. Nienawidzę tego uczucia! Jednak… to niemożliwe… – Mary tu jest – dodał po chwili widząc moją konsternację. No tak, Mary. Jego była. Pamiętacie? Tą, którą kiedyś tam przeleciałem. Kurwa, a myślałem, że chodzi mu o Zoey. Pojebany ja – Cześć Al – frajer dopiero teraz przywitał się z moją pięknością.
- Cześć Pete – uśmiechnęła się, czule go obejmując. Ej! Czyżby nie aż nazbyt czule? Dobra, jebie mi.
- Kochanie, napijesz się czegoś?
- Ponczu, misiu.
- Zaraz wracam – ucałowałem te słodkie, pełne usta i skierowałem się w głąb domu, by poszukać magicznego stołu z wszelakiego rodzaju trunkami. Tak jak myślałem, salon. Wiadomka, że jak impra u Pete’a, to alko w salonie. Podszedłem do stolika i zabrałem się za nalewanie trunku dla Alice, i dla siebie.
- Adam? – skąd ja kojarzę ten głos? Odwróciłem się, by moim oczom ukazała się postać smukłej, kurewsko pięknej blondynki.
- Mary? Cześć kochana – na mojej twarzy automatycznie pojawił się wielki uśmiech. Od razu podszedłem do dziewczyny, by ucałować jej jakże piękne policzki na powitanie – Wow, wieki się nie widzieliśmy. Co u ciebie?
- Jakoś leci. Zastanawiam się gdzie by się wybrać na studia. A co u ciebie? Jak układa ci się z Alice? To już trwa jakiś czas, prawda?
- Oj tak, będzie z pół roku, albo i więcej. Nie powiem ci dokładnie, bo wiesz… szczęśliwi czasu nie liczą.
- No tak.
- A Ty? – spojrzała na mnie pytającym wzrokiem – Masz kogoś?
- Czy naprawdę to akurat ty musisz mnie o to pytać? – tym razem to ja spojrzałem na nią pytającym wzrokiem. Totalnie nie wiedziałem o co jej może chodzić – Przypomnij sobie nasze spotkanie, wtedy na imprezie. Ja nie kłamałam Adam – zostawiła mnie samego. Spoglądałem za nią póki nie zniknęła w tłumie, po czym zabrałem poncz i poszedłem szukać Alice. Siedziała na kanapie z moim ukochanym kumplem.
- Dziękuję bardzo – rzekła, gdy podałem jej drinka. Pete dodał swoje głupie trzy grosze, ale nie zwracałem na nich uwagi. Oni ponownie zagłębili się w rozmowie, a ja starałem przypomnieć sobie co też takiego powiedziała mi wtedy Mary.

- Masz piękne zielone tęczówki – kurwa że co?! Chyba śnię!
- Hah, dzięki, ale możesz mi wierzyć, że moje tęczówki przy twoich wymiękają. Błękit oceanu jest zdecydowanie ładniejszym kolorem niż zieleń wiosennego liścia.
- Jestem w szoku. Naprawdę ty to powiedziałeś? – zaśmiała się perliście. Zastanawiam się właśnie nad tym samym. „Zieleń wiosennego liścia”?! I powiedźcie mi, że mnie nie popierdoliło.
(fragment z rozdziału 1)

Tak, chyba jestem na dobrym tropie. To działo się już na tej pierdolonej ławce w ogrodzie. Co było dalej? Aa, wiem!

- Często mówię takie rzeczy – tak, jasne. Nic tylko sobie trwonię o zielonych listkach. Marihuany chyba.
- Wiedziałam, że jesteś inny – szepnęła i dotknęła mojej twarzy. (…) Wpiłem się w jej usta. W te piękne, pełne usta. Smak malinowy, cudownie – Nie mogę – powiedziała po chwili  odsuwając mnie lekko, acz stanowczo od siebie.
- Mary, kochana Mary, zapomnij na chwilę o Peterze, zapomnij o całym świcie. Pragnę cię i wiem, że ty również… - nie dała mi dokończyć. Zamknęła mi usta pocałunkiem, krótkim, ale jednak.
- Tak, pragnę cię, ale nie mogę tego zrobić Peterowi, nie mogę – wstała i podeszła do najbliższego drzewa, opierając się o nie – Nie mogę – powtarzała.
(fragment z rozdziału 1)

Czyli Mary mnie naprawdę pragnęła… i wciąż pragnie. Kurwa, zapowiada się cudowna impreza!
______________________________

Wiecie, sama jestem w szoku, że udało mi się go napisać. Ale skończyłam prezentację, którą miałam do zrobienia i uznałam, że siądę i napiszę fragment. Nie sądziłam, że napiszę cały rozdział. W tym tygodniu zaczynają mi się zaliczenia, a za dwa tygodnie sesja... Sądzę jednak, że po sesji uda mi się sklecić rozdział nr 32.
Kocham Was bardzo, bardzo mocno!
Dziękuję za wyrozumiałość i cierpliwość, jesteście najlepsze! :*

6 komentarzy:

  1. Aaaaaaaaaaaaaaa <3 jest! :D
    dostałam dedykację :) jaram się xd
    Jestem dumna z tego, że Adam zdał maturę :D
    Robi się ciekawie :) Zoey może wrócić, jest Alice no i pojawiła się Mary :D fragment w samochodzie najlepszy <3 (nie jestem zboczona :))
    Tak się zastanawiam jak zakończysz to opowiadanie i nie wiem :) mam tylko jedną prośbę :) uśmierć kogoś! :D jak ktoś nie zginie to mój świat legnie w gruzach xd
    Ucz się tam pilnie:) ja wiem, że zdasz wszystko śpiewająco :):)
    Jesteś najlepsza <3 też Cię kocham:*:)
    PS: pojeździłabym tym BMW Adama :P
    Buziaki:*:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie posikałaś się ze szczęścia? :P
      Wiedziałam, że samochód Ci się spodoba, dlatego wcisnęłam taki nic nie wnoszący fragment, hahaha. A pamiętaj, że ja też nie jestem zboczona! xD
      A BMW byś pojeździła, bo marka/Adam czy seks? Hahahahahah. Wybacz! xD
      Ej, proszę mnie tu nie "szantażować" - jeśli ja nie lubię uśmiercać ludzi, to co? :P'
      Kocham! :*

      Usuń
    2. Popuściłam :P
      Hahaha :) dziękuję <3 teraz widzę wszędzie samochody i truje o tym rodzicom :) w kwietniu powinnam mieć już swój :D może wpadnę do Ciebie na herbatę? :*:)
      Chyba wszystko na raz :P:) (nie wierzę, ze to piszę :))
      Nie lubisz uśmiercać ludzi?:) I Ty chciałaś iść do wojska? :D Ja to napieprzam non stop w gry :D mam manię zabijania :) wolałabym żeby ktoś zginął, jeśli się nie uda będę smutna przez miesiąc :) wymyśliłam już nawet w jaki sposób ma Zo zginąć xD
      Ja Ciebie też <3:*

      Usuń
  2. Wow.
    Wchodzę sobie na gg. (rzadko się zdarza, ale coś mnie tknęło do tego)

    Patrzę a tu " Jest 31!!!" Chyba nie należę do najinteligentniejszych, bo trochę mi zajęło zczajenie o co chodzi...
    A potem nie mogłam uwierzyć.
    Zaskoczyłaś mnie na maaaksa.
    Wstyd przyznać, ale straciłam nadzieję. Przepraszam.
    Byłam nawet zła, że nic nie napisałaś o odejściu... ale jesteś
    Dzięki Bogu...
    Zajebiście.
    Rozdział! Cudooo!
    Już zapomniałam jak to jest z tym naszym Adasiem, eh.
    Nadal jestem zwolenniczką Adaś i Zo Team. Więc z niecierpliwością czekam do 15. mając nadzieję że będzie coś o Zo.

    Powodzenia na tych zaliczeniach ;**
    Kocham
    ~ Anonim <3 (pamiętasz mnie?)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dziwię się, że trochę Ci zajęło nim spostrzegłaś o co chodzi. Rozdziału nie było wieki. Przepraszam, ale jakoś tak mnie wszystko wokół pochłonęło, że nie miałam czasu na pisanie. Gdybym postanowiła odejść - napisałabym od razu. Ale kiedyś komuś obiecałam, że skończę tą historię, a ja obietnic dotrzymuję. :)
      Cieszę się, że rozdział się podoba, że jesteś! Cholera, nawet nie wiesz jak mnie cieszy Twój komentarz (pisząc to mam wielkiego banana na gębie)! :*
      Jeszcze nie wiem czy będzie coś o Zo. Dowiem się jak zacznę pisać - wiesz, że ja nic nie planuję, samo wychodzi. xD

      Dziękuję Ci bardzo. Już mam cztery zaliczenia z głowy. Teraz sesja.

      PS: Pamiętam i pamiętać będę. Bez Ciebie nie byłoby "JEST 31!!!". :) Dziękuję! :*

      Usuń
  3. JEST! JEST! Boże Boże Boże. Zaskoczyłaś mnie dziewczyno.
    Przepraszam, że czytam dopiero teraz, ale nie mam dostępu do neta. Teraz tylko przez weekend. No ale nie ważne. Wchodzę sobie na Twojego bloga (zawsze wchodzę z nadzieją, że będzie nowy rozdział) i patrze i JEST! :D Krótki, to fakt, ale co tu mówić o długości, skoro jest w pod każdym względem genialny. W każdym słowie, w każdej literze jest... to coś.
    Jeejku. Nawet nie wiesz jak się stęskniłam za Adasiem.
    A tak co do rozdziału.
    Adamek zdał maturę. :D Nie no gratulacje.
    Oh i ta Mary. Nie lubię jej. Mam dziwne wrażenie, że jeszcze ona cos tutaj nakręci.
    I Zoey. Moja kochana Zo. Ehm... jestem taka ciekawa co się będzie działo dalej.
    A będę mogła przeczytać dopiero w litym prawdopodobnie jak już wspominałam - brak dostępu do neta.)
    No ale jakoś może wytrzymam.
    Tyle wytrzymałam czekając na 31 ja miesiąc na 32 poczekam. :)
    Szczęścia na sesji życzę.
    Pozdrowionka
    Łucja O.

    OdpowiedzUsuń